Tag: Andy Carroll

Kierunkowy do Londynu: 06

Takie mecze to ja lubię :-). Wracamy na właściwe tory. 2 miejsce w lidze, seria 5 wygranych z rzędu i cały czas ten sam cel: rozjebać ligę w pył awansować do Premier League. Z takim menedżerem możemy liczyć, że Newcastle odrodzi się i nie będzie walki o 17 miejsce po powrocie do PL. Ostatnie takie gładkie sześć zerko to mecz z Aston Villą przeszło 6 lat temu: 22/08/2010 a bramki zdobywali wtedy: 3 zdrajca Carroll, dwie Nolan i sztukę Barton :-). Ostatnie 6 bramek w lidze na wyjeździe to trzeba cofnąć się do lat 60-tych. Kto by to pamiętał, więc wystarczy to, żeby docenić dzisiejszy wynik i osiągnięcie naszego zespołu z Rafą na czele! Oby tak dalej :-)

0-6


Najlepsi napastnicy Newcastle United ostatniego 20-lecia

Shearer

Fani Newcastle United zawsze kochali swoich napastników. Kto nie miał w pokoju nad łóżkiem plakatu Andy’ego Cole’a z zagranicznych pism o piłce nożnej? Kto nie czuł wkurwienia gdy ten sam Cole odchodził do Manchesteru? Kto jebał Carrolla na każdym kroku i dziękował niebiosom, gdy Liverpool zechciał tego pazia odkupić i to za ogromne pieniądze? Wszyscy (oczywiście ci, co pamiętają)! Pisząc całkiem uczciwie pierwsze miejsce w rankingu nie jest żadną niespodzianką, natomiast kolejne pozycje to już dobry pretekst do dyskusji. Na potrzeby stworzenia tego rankingu zostały wzięte pod uwagę takie czynniki, jak: liczba strzelonych bramek, relacje z fanami czy ogólna charyzma. Zapraszam do lektury!

5. Andy Carroll (2006-2011)
Zaczynamy od kontrowersyjnego wyboru. Andy Carroll naz zawsze będzie kojarzony z transferem do Liverpoolu (zapewne dzięki kwocie, która wchodziła w grę). Z bohatera (o ile ktoś miał o nim taką opinię) stał się obiektem nienawiści. Swego czasu był najlepszym strzelcem Newcastle i największym zagrożeniem dla bramkarzy rywali. Po spadku do Championship zdobył dla „Srok” 19 bramek we wszystkich rozgrywkach walnie przyczyniając się do efektownego powrotu Newcastle do elity piłki angielskiej. Po powrocie do Premier League Carroll nie zwalniał tempa, czego efektem był m.in. hat-trick w meczu z Aston Villą. Andy – bohater miejscowej ludności, chłopak z sąsiedztwa miał wszystkie atuty, żeby pozostać „9”-tką na lata. Niestety pół roku później przywdziewał już czerwony trykot… Od czasu przeprowadzki na Anfield jego notowania systematycznie spadały i jego przygoda z Liverpoolem dość „niespodziewanie” dobiegła końca. Czy West Ham pozwoli mu wrócić do formy, którą cieszył kibiców na SJP? Wątpliwe. W grę wchodzi również powrót Carrolla na stare śmieci, do miejsca, gdzie wychowywał się jako młody chłopak. Czy jednak fani wybaczą Carrollowi odejście z klubu? To zapewne indywidualna sprawa każdego kibica Newcastle United. Ja wtedy zawsze powtarzam sobie przysłowie z rzeką i wchodzeniem do niej… :-)

4. Les Ferdinand (1995-1997)
Kolejny na liście to Les Ferdinand, który pomimo krótkiego okresu na SJP jest zawsze ciepło witany przez fanów i cieszy się statusem ikony. W pierwszym sezonie w samych rozgrywkach ligowych zdobył dla „Srok” 25 bramek, dzięki czemu walka o koronę mistrzowską trwała do samego końca. Do tej pory każdy z nas ma duży niedosyt, że mistrzostwo powędrowało ostatecznie do Manchesteru. W kolejnym sezonie wraz z Alanem Shearer’em stworzył zabójczy atak, ale pomimo to drugi raz tytuł sprzed nosa sprzątnął nam Manchester United… Zaskakująco szybki i do bólu skuteczny Les zdobył dla „Srok” 41 goli w 68 meczach. Kto wie jak potoczyłyby się losy klubu, gdyby atak Shearer-Ferdinand przetrwał na dłużej? Ja nie wiem, ale i tak byłoby zajebiście :-).

3. Faustino Asprilla (1996-1998)
Jedna z najbardziej szalonych postaci w historii Newcastle. Choć stosunek bramek do meczów nie powala na kolana to i tak Faustino zawsze cieszy się ogromnym szacunkiem wśród wszystkich fanów Newcastle. W rozgrywkach krajowych był w cieniu duetu Shearer-Ferdinand za to w europejskich pucharach pokazywał swoje niebanalne możliwośći w pełnej krasie. Znak firmowy? Mecz z Barceloną w Lidze Mistrzów i wspaniała wygrana 3:2 po 3 bramkach popularnej „Ośmiornicy”. Do dziś każdy pamięta firmowe salta i niezwykle ekspresyjne okazywanie radości po każdej z bramek. Również życie pozaboiskowe było w jego wykonaniu bardzo intensywne, co z pewnością mógłby potwierdzić menedżer Kenny Dalglish. Zawsze mile widziany i ceniony na SJP.

2. Andy Cole (1993-1995)
Andy w epoce „przed Shearer’em” był prawdziwą maszynką do strzelania bramek w Newcastle. 12 goli w 12 pierwszych meczach zwiastowało jedno – na SJP pojawił się nowy idol kibiców. Łącznie dla Newcastle zdobył 68 bramek w zaledwie 85 meczach. To ciągle najlepszy współczynnik bramek do meczów w historii Newcastle United. Szacunek. Niestety piękna przygoda ze „Srokami” skończyła się w połowie sezonu 1994/95. Dla wielu to był prawdziwy szok. Ponownie na drodze Newcastle stanął… Manchester United. Jego kariera w „Czerwonych Diabłach” dalej rozwijała się bardzo dobrze a apogeum było końcowe zwycięstwo w Lidze Mistrzów w sezonie 1998/99. Jedynie szkoda, że w kadrze jego potencjał nie został wykorzystany w 100%. 15 spotkań w reprezentacji Anglii i jedna bramka to bardzo mierny wynik jak na takiego piłkarza…

1. Alan Shearer (1996-2006)
Kogoś zaskoczył taki wybór? :-). 206 bramek dla Newcastle – to mówi wszystko. Najlepszy strzelec w historii klubu, ikona, ambasador klubu, któremu powinno stawiać się pomniki i nazywać trybuny na SJP. Przechodząc do Newcastle z mistrza Anglii Blackburn Rovers ustanowił nowy rekord pod względem wartości transferu. Jedynie żal, że niczego wielkiego z Newcastle nie wygrał, choć zasłużył na to jak nikt inny. Na zawsze będzie szanowany przez kibiców za to, że potrafił odmówić samemu Manchesterowi United (ile jeszcze razy ten pieprzony klub stanie nam na drodze?…) a dokładnie sir Alexowi. Wraz z zakończeniem kariery przez Shearer’a zakończyła się pewna epoka w Newcastle. Choć od tamtego momentu mięło już parę lat to do dzisiaj nie doczekaliśmy się napastnika, który mógłby choć w minimalnym stopniu nawiązać do blasku Shearer’a… A miałem takiego jednego kandydata na myśli – oczywiście Dembusia, ale wybrał inną drogę kariery i pozostaje nam dalej patrzeć na „wyczyny” Papissa czy Sholera.

PS. Przy okazji przepraszam wszystkich fanów kolejnej legendy Newcastle – Sholi Ameobi’ego za to, że nie znalazł się w zestawieniu. Myślę, że jeszcze parę bramek i spokojnie wskoczy do piątki :-)