Kategoria: 2017 Newcastle-QPR

Przed meczem z QPR

Ceremonia przedmeczowa Newcastle Utd – QPR 2:2 (1.02.2017)


Remisowo z QPR, czyli relacja z wyjazdu do Newcastle!

nufc-qpr_wyjazd

Kolejny wyjazd na SJP to już historia dla nas. Tym razem padło na QPR i na… Juniora, który towarzyszył mi w wyprawie (premierowej dla niego!) do Newcastle.

Wyjazd zaplanowany został na 3 dni, tak aby startować i lądować w Modlinie (teoretycznie wszystko pięknie, w praktyce nie do końca ;-P). Lot do Newcastle w miarę spokojny (dla mnie to nigdy nie będzie normalne latać samolotami…aaa i jakiś dziad usilnie chciał wrzucić swój bagaż w schowek na butle tlenowe :-D), szybkie metro do centrum i byliśmy w naszym hotelu. Tym razem pokój nie był tak komfortowy jak rok temu. Poddasze, ciasno, zimno (na informację od pani z hotelu, że jest „very cold” Junior stwierdził, że „no problem” ;-P). Faktycznie było zimno, ale nie spodziewaliśmy się, że aż tak :-). Na szczęście później było pod tym względem już lepiej. Jak powszechnie wiadomo w Newcastle trzeba się nachodzić i to zawsze pod górkę :-), więc staraliśmy się ograniczać w tej kwestii, jednak Junior musiał coś zobaczyć, czyli mosty, śmierdzącą rzekę ;-), centrum i takie tam stałe punkty wizyty w Newcastle zostały zaliczone.

Danie główne wyjazdu, czyli mecz. Na stadionie byliśmy sporo wcześniej. Może to i dobrze, bo załapaliśmy się na zdjęcie z Diame, choć ja to nie bardzo, bo ledwo było mnie widać :-). Piękne rozpoczęcie meczu zwiastowało przyjemny wynik na koniec spotkania. Niestety tym razem Newcastle postanowiło irytować swoich kibiców i dlatego stracili bramki na koniec pierwszej i na koniec drugiej połowy (kuriozalna sytuacja z bramką samobójczą). Szkoda wyniku, bo zwycięstwo było w zasięgu, jednak za duże przestoje w grze i oddawanie inicjatywy rywalom nie pozwoliło na nic więcej poza remisem. Po meczu poczekaliśmy na piłkarzy, jednak zamiast Newcastle (poza Hanley’em), pojawili się kopacze QPR… Ariela nie było, był za to Wszołek trochę pogadał z nami oraz innymi osobami z Polski. Przy okazji czekania na piłkarzy poznaliśmy Adriana (pozdro!) – wiernego fana Newcastle oraz Paris FC (nie mylić z PSG) i innych klubów, których nazw lepiej nie będę wymieniać ;-). Gdy przyszedł czas na opuszczanie stadionu przez piłkarzy NUFC to tradycyjnie pakowali się w swoje sportowe fury i tyle ich kibice widzieli co za kierownicą ;-). Jedyny, który chciał wyjść do piłkarzy to Rafa Benitez. Kazał na siebie czekać bardzo długo (tłumaczył się przed zarządem z remisu?), ale przynajmniej nikomu nie odmówił zdjęcia czy autografu. Zawsze można powiedzieć, że dobrze, że nie przegrali, ale jednak niedosyt pozostał.

W czwartek zaplanowaliśmy powrót do Warszawy. Najpierw pociągiem do Edynburga (bardzo ładne miasto, polecam odwiedzić) a potem samolotem do Modlina na Okęcie… Niestety lot wydłużył się dość znacznie, bo pilot postanowił zagrać z nami w zabawę pt. „lądujemy, nie lądujemy”. Najpierw opcja Modlin, po chwili w samolocie już informacja, że jednak lądujemy na Okęciu. Pod koniec lotu pogoda poprawiała się (rzekomo) i znowu lecimy na Modlin, jednak po 40 minutach kręcenia się bez sensu nad lotniskiem polecieliśmy na Okęcie… Takie zabawy kosztowały nas około 3 godzin… Zmęczeni, już dobrze po 2-giej w nocy dotarliśmy do domu a wtedy ciepłe zapiekanki zdecydowanie poprawiły nam humor ;-)

Ogólnie wyjazd bardzo pozytywny, dużo śmiechu, ciekawych sytuacji tylko trochę (?) szkoda wyniku meczu, no ale nie zawsze jest 6:0 jak w meczu z… QPR ;-)

Junior – dzięki za wspólny wypad na meczyk no i do zobaczenia na kibicowskim szlaku. Toon Army Poland on Tour 2017.