Udało się! W sumie nie było tak ciężko jak przypuszczaliśmy wcześniej, ale najważniejsze, że miejsca zarezerwowane. Siedzimy mniej więcej w tym samym miejscu jak z Tottenhamem rok temu, tyle że wyżej. Zanim jednak będę mógł spokojnie usiąść w swoim prezesowskim fotelu muszę jeszcze poczekać na listonosza, który przyniesie mi papierowy bilet jako ostateczne potwierdzenie mojej obecności na meczu :-) Zatem jak głosiła znana melodia disco polo: Hej listonoszu przynieś telegram, Hej listonoszu, że ona bilet przyjeżdża… Wtedy otworzę butelkę mojego ginu i zapodam sobie drinka-mocarza w toaście za udany deal ;-)

Gwoli ścisłości bilety na ten mecz na sektor East Stand-Upper kosztowały 45 funtów od sztuki.

Biuro Prezesa doczekało się kolejnej zdobyczy na ścianie ;-)

A tutaj szukajcie nas podczas transmisji meczu w TV :-)