No i klops. Miały być zmiany, ale większość miała w dupie głosowanie. Frekwencja na poziomie 25% jest po prostu żenująca… Ja skorzystałem ze świętego prawa demokracji – prawa WYBORU. Szkoda, że politycy w zależności od sytuacji (politycznej) albo namawiają do głosowania albo… zniechęcają. Teraz mówią: zostańcie w domu a za rok: idźmy wszyscy na wybory, niezależnie na kogo oddacie głos to spełnijcie obywatelski obowiązek… To tak a propos hipokryzji w polityce. Inna sprawa, że referendum było wyjątkowo słabo „oplakatowane” na mieście. Mało obwieszczeń w blokach (w moim nie było żadnego, co osobiście uważam za skandal!), mało agitacji i tłumienie wszelkiej dyskusji przez partię rządzącą… Za rok zrobimy porządek z wami wszystkimi! (jak to mawiał Waldek Morawiec w „Psach”).

referendum