Siwy zaskoczył? Nie! Prędzej piłkarze Newcastle, którzy grają dla swoich kibiców i… psują kupony u buka ;-). Czy to oznacza, że za tydzień będzie zwycięstwo nad The Reds? Wątpliwe. Klątwa naszych wyjazdów na mecze trwa w najlepsze. Obym nie musiał za tydzień napisać słów: „mecz tradycyjnie przegrany, ale to był tylko dodatek do wyjazdu…”. Z relacji chłopaków wynika, iż Gran Derbi trochę wali w chuja. Szkoda, że nie chcieli zarobić na kliencie a klient Newcastle do chytrych nie należy ;-). Widocznie sobotnie spazmy nad derbami całego kosmosu przedłużyły się do bladego świtu a pomogła w tym ciekawa „promocja” podczas meczu ;-). Trzeba zastanowić się nad zabraniem tego, co nasze z lokalu i przemieścić się tam, gdzie nas chcą (o ile jest takie miejsce) i tam oglądać mecze :-). W środę widzimy się w British Bulldog Pub. Do następnego!
Dlaczego na meczach Newcastle nie ma takich promocji? ;-P