Piąte ligowe zwycięstwo z rzędu, piąta pozycja w tabeli – żyć nie umierać ;-P. Do tego pasjonująca walka z Manchesterem United o udział w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów. A wszystko dzięki cyganowi Siwemu. Ktoś coś mówił, że Siwy odmienił zespół? Racja. Odmienił. Wygraliśmy po 1:0 w słabym – umówmy się – stylu z tuzami Premier League: Leicester i QPR, do tego wygrana z nijakim West Brom, Tottenham na farcie i „okazałe” zwycięstwo nad Liverpoolem. Waga tego ostatniego zwycięstwa zdecydowanie zmalała po kolejnych wyczynach The Reds w lidze. Reasumując, polotu nie ma, tym bardziej nie dopatrzyłem się w tym wszystkim ręki Siwego, chyba że mówimy o jego mocno kontrowersyjnych pomysłach na pierwszy skład… Przed nami kolejny mecz na szczycie – walka o Ligę Europejską z West Hamem. Co mecz to gra o najwyższe cele. Siwy normalnie nie wiem co powiedzieć. Stary wypierdalaj! dzięki ;-)

DSC_0269

Newcastle napiera, ale to jeszcze za wcześnie na bramkę. Dopiero początek 2 połowy

na gościnne występy wpadł Boryc – tutaj jeszcze lekko wstrząśnięty, nie zmieszany ;-)