Wczoraj mieliśmy okazję obejrzeć mecz Newcastle, które podejmowało na wyjeździe zespół Evertonu. Przed meczem spotkaliśmy się w małym gronie, żeby „pogadać” o życiu i takich tam różnych pierdołach ;-). Następnie udaliśmy się do Bradley’a, ale ku naszemu zaskoczeniu właściciel lokalu… zapomniał zapłacić abonament za TV a żaden z pracowników nie potrafił uruchomić czegokolwiek na dekoderze… Duże rozczarowanie. Trzeba chyba zrezygnować z usług tego lokalu, bo nie dzieje się w tym miejscu dobrze po zmianach jakie tam zaszły. Po szybkim piwku przemieściliśmy się do restauracji Champions i już na wejściu zobaczyliśmy bramkę na 2-0 dla Evertonu. Newcastle starało się odrobić straty w 2-giej połowie, ale ostatecznie skończyło się na 3-2 dla gospodarzy. W trakcie meczu zaglądaliśmy na tabelę typerka licząc punkty i sprawdzając kto jest aktualnie wirtualnym liderem. Swoją drogą tyle hejtu to już dawno nie słyszałem. Co się dzieje z tymi kibicami Newcastle ;-)… Po meczu jeszcze krótka „pogawędka” nieopodal lokalu i można było wracać do domu. Szkoda wyniku, ale sam wypad na mecz w starym, dobrym stylu :-). Do następnego!