Siedzę i myślę dzisiaj i czytam o tych niewątpliwych wzmocnieniach z Francji (utrzymamy się  – to pewne jak chuj Rocco!). Co jeden to lepszy, co jeden to większa gwiazda. Wiadomo, że nikogo nie można skreślać na początku, ale zobaczymy jak to pan Alain Delon Pardew poukłada przed najbliższym meczem z AS Saint-Étienne Aston Villą. Przed nami nie lada wyzwanie, liga francuska to bardzo wyrównane rozgrywki, tzn. kurwa niech sobie grają w tym Premier League, ale żebyśmy nie skończyli na koniec sezonu w … Ligue 2. Nawiązuje tak do tych transferów z Francji, bo dzisiaj swoje wielkie święto ma David Ginola (sto lat żabojadzie!). To był dopiero grajek z Francji! Szkoda, że coś tam w swojej biografii pierdolił, że zawsze jego klubem będzie Tottenham (tsssssssssss!), ale i tak będę go wspominał dobrze. Prawdziwy left winger! A ta bramka z Ferencváros to majstersztyk. Sorry za chujową jakość, ale i tak jest lepsza niż na YT. To była jego ostatnia bramka w barwach „Srok” (element statystyczny musi być, prawda Eljot?). Ładne pożegnanie…

David Ginola vs Ferencváros (Home, Uefa Cup, 1996-1997)