Pewnego dnia wracałem sobie z pracy do domu inną drogą niż zazwyczaj. Niby nic ciekawego. Pewnie już sobie myślicie: znowu zamula jakimiś historiami z dupy albo kupił sobie browara i kitrał go przed wiadomymi służbami. Dlatego inna niż zwykle droga powrotu. Otóż nie! Droga faktycznie była inna, ale za to jakie dała mi odkrycie! Dzięki niej „poznałem” Jana… Jana Sunderland. Niestety tylko w formie tablicy pamiątkowej na bloku. Czytam: tu mieszkał… artysta fotografik, artysta malarz. Niezły z niego artysta można rzec ;-). Resztę dopowiedziała mi Wiki: Dużą część twórczości Jana Sunderlanda stanowi fotografia pejzażowa, zwłaszcza górska – tatrzańska. Również wiele jego portretów przedstawia mieszkańców Podhala. To zainteresowanie dotyczyło też folkloru, Jan Sunderland spisał i przełożył na nuty liczne melodie góralskie. Ciekawe. I te złote myśli: Fotografuj tylko to, co ci się podoba albo cię interesuje. Ale zważ, że Van Gogh potrafił wziąć za temat obrazu stare buciki i stworzyć arcydzieło. Ja tam fotografuje tylko to co mnie interesuje ;-) i jakoś żadnego arcydzieła jeszcze nie spłodziłem… Jakie to uczucie mieć za sąsiada pana Sunderlanda? Mówiąc szczerze nie spodziewałem się, że będę miał coś wspólnego z Sunderlandem i to na dzielni. Góra z górą… a Newcastle z … Sunderlandem zawsze :-D