Teraz coś „ku pokrzepieniu serc” w ramach motywacji przed Trzcianką. Trzy nasze bramki z fan clubem Boooochum. Chłopaki prezentują poziom swoich idoli i gdyby mogli to spadliby z hukiem z 2 Bundesligi z chęcią zajęliby trochę niższe miejsce ;-). Nie dało się. Musiało być dziesiąte i było. Zatem oglądajcie. Od siebie dodam, że bardzo ciekawy komentarz ma cała akcja ustalająca rezultat na 3:3. Brzmiało to mniej więcej tak. Prawym skrzydłem wychodzi z własnej polowy MaTTiX. Środkiem biegnie Bartuś. Prosząc o piłkę zwraca się do kolegi uniwersalnym zwrotem: ej!!! Gdy piłka do niego nie dociera, ponownie woła: ej!!! Dostaje piłkę i – jak to mówi Szpakowski – na raty próbuje pokonać bramkarza. Już wydaje się, że piłka jest w bramce, co słychać po reakcji Eljota (i jego głośnym: JEEEST!!!). Niestety piłka ostatecznie nie wpadła, co Eljot skwitował po swojemu: nie było? kurwa nooo… Jednak za moment udało się wepchnąć piłkę do bramki i znajomy okrzyk JEEEEST! był jak najbardziej na miejscu :-). Gwoli ścisłości bramka dająca remis padła DOKŁADNIE na 2.3 sekundy przed końcem meczu :-D. Szczęście sprzyja lepszym! Bez wątpienia :-). Każdy szczęściu dopomoże, każdy dzisiaj wygrać może. 1, 2, 3! :-).

Toon Army Poland – Bochum 3:3