Nareszcie! Passa meczów bez zwycięstwa dobiegła końca. Po pasjonującym meczu ekipa Siwego wręcz wydarła 3 punkty na trudnym terenie w Birmingham ;-). Szkoda, że Siwy ponownie ograbił mnie z piniędzy nie potrafi robić zmian i konsekwentnie wpuszcza swojego pupilka Szolusa, powodując niemały chaos w naszym zespole. Dobrze, że to żenujące widowisko nie potrwało jeszcze z kilka minut dłużej, bo wtedy byłaby szansa na punkciki w typerku mogłoby być różnie… Oczywiście w naszej sytuacji każde punkty są na wagę złota a już 3 w meczu z AV to jak 6, jeśli nie 9. To, co Siwy zrobił z zespołem w trakcie przerwy pozostanie taką samą tajemnicą jak to, co ukrywa pod słynnym płaszczem nasz Wariat ;-). O ile do przerwy dało się oglądać poczynania „Srok” tak po przerwie żałowaliśmy, że wyłączyliśmy Youtube’a na rzecz tego meczu…
Wielki tryumf Newcastle oglądaliśmy w komplecie w bardzo przyjemnych warunkach dzięki gościnności Eljota :-). Jednak znowu potwierdziło się, że na trzeźwo nie idzie tej kupy oglądać…
delikatny poczęstunek przy okazji meczu ;-)
nasz „telewizor”
jedyny zadowolony z przebiegu meczu to Bartuś – wtedy jeszcze musiał być remis ;-)
Siwemu czarodziejowi wczoraj, niestety, nie udało się przegrać – wygranego meczu.
Jego zmiany to paranoja, czasem mam wrażenie, że Alain cierpi na schizofrenię i Sholer wydaje mu się piłkarzem.
jak wpuszczał Ameobiego to przez moment pomyślałem, że siwa gnida też zagrała u buka na remis :)
no nie udało się tym razem,…
ciekawe ile kasy umoczył Siwy…
oby wiecej takich spotkan w tak zacnym gronie,
siwy out
To był setny mecz siwego w Newcastle United.
Od 90-ego meczu do setnego nie było zbyt komfortowo. Cieszyłem się bardzo pierwszymi osiemdziesięcioma meczami i setny też był fajny – mówi „menedżer”.