Pierwszy mecz Newcastle w nowym sezonie miałem okazję obejrzeć u Tomka w Zgorzelcu. W zasadzie był to punkt spotkania z chłopakami wracającymi z Węgier. Jak zwykle gościna Tomka stała na bardzo wysokim poziomie. Jedzenie super, piwo najlepsze z możliwych, grill, działka… Wszystko lux tylko ten mecz… Nastawialiśmy się na walkę i miłą niespodziankę a spotkało nas tęgie lanie i duże rozczarowanie. Newcastle pana Siwego nie ma stylu, nie ma charakteru a za to ma bandę francuskich cudaków, napastników z okręgówki (z całym szacunkiem dla tej klasy rozgrywkowej), buntowników (i to miał być kapitan zespołu?) i styl gry: kopnij daleko pod bramkę rywala i biegnij bez pojęcia, bez pomysłu w dal… W siną dal…

Dzięki Tomek za możliwość spędzenia u Ciebie tych kilku dni i do następnego oczywiście :-)