Warto byłoby napisać kilka zdań o minionym sezonie, ale co tu opisywać? Spadliśmy. Nie, to spadł Pomidor i jego wielka myśl taktyczna, spadły nieroby, najemnicy, którzy teraz ponarzekają, że to „niemożliwe”, po czym znajdą zatrudnienie w West Hamie albo Arsenalu…
Fakty są takie, że ani przez moment nie załapaliśmy formy. Jedynie to trafiały się serie porażek, nieważne z kim i nieważne gdzie. Jedyny moment za kadencji Pomidora to dwie wygrane pod rząd z Liverpoolem i Spursami (swoją drogą zabraliśmy im 6 punktów – trzeciej drużynie Premier League a mimo to spadamy…). O ile z Looserpoolem gra była jeszcze ok to wygrana z Totkami była bardziej dziełem szczęścia, którego przez wiele meczów najzwyczajniej brakowało… Główny grzech tego sezonu to trzymanie Pomidora aż tak długo. Potem zabrakło czasu na gaszenie pożaru przez Beniteza a szkoda. Wystarczy wspomnieć, że na koniec sezonu nie przegraliśmy 6 spotkań (3 wygrane i 3 remisy). A więc można było zrobić coś więcej niż tylko przegrywać po kilka spotkań po rząd…
Po sezonie pozostał ogromny niedosyt i wygrana 5-1 z drużyną, która do końca walczyła o mistrzostwo Anglii. Dlaczego nie mogliśmy tak grać z Watfordem, Sunderlandem czy Aston Villą?
No nic. Czekamy na decyzje personalne odnośnie menedżera i piłkarzy i widzimy się w Championship ;-). Nie ma innej rady!
tymczasem w głównym biznesie grubego też syf: http://www.polishexpress.co.uk/polka-urodzila-dziecko-w-toalecie-ze-strachu-przed-zwolnieniem-z-pracy/
niezła patologia
ale gdzieś mendziarz musi oszczędzać, żeby odrobić straty na spadku