Tag: Player

Ale chujnia…

Player

No i w pizdę… Szkoda, bo wynik był remisowy i mogłem wygrać kupon można było powalczyć o końcowy remis, ale stało się inaczej… Trudno. tssssssssssssssssssssssssssssssssssSpurs wygrali tym razem, ale jeszcze kiedyś odegramy się. Cieszy natomiast frekwencja na meczu i kolejny nowy kibic, który poznał Division Warsaw :-). Oprócz stałego składu wpadli: Banan, Waldek i Szatan. Fajnie widzieć tyle osób na meczu i to jest duży pozytyw dla wszystkich! Szatan pokazał, że smak wódki tematyka Newcastle nie jest mu obca i o to chodzi! Oby za każdym razem była taka frekwencja na meczach! Oddzielne słowa skieruje do Wariata nr 2. Kolego albo piszesz, że przychodzisz na mecz i to faktycznie robisz albo walisz z nami w chuja… Nie wiem co jest grane, ale nie bawimy się  w taki sposób… Ok? Wariat od ciasteczek spisał się dobrze i to się liczy. To co robi później ze swoim płaszczem to nas nie obchodzi… ;-). Oddzielne podziękowania dla Artura, bo wiemy że miał daleko i szacunek dla Ciebie, że wpadłeś na ten mecz. Pokazałeś, że nie liczą się kilometry a miłość do klubu! Jeszcze raz szacun! Liczymy, że będziesz wpadał częściej! A teraz bawcie się na ostatkach! :-)!


Wspólne oglądanie meczu z tssssssSpurs!

Player

Po długiej i wkurwiającej tułaczce sprzed tygodnia tym razem nie ryzykujemy oglądania meczu w Bradley’u, Warce czy Tortilli. Widzimy się w restauracji Player (ul. Marszałkowska 140), gdzie mamy zaklepaną rezerwację. Miejsce wygląda przyjemnie, choć może za dużo w nim fantów związanych z Milanem, ale przynajmniej nie ma tłumów i amatorów jajowatej piłki! Startujemy o 13:45, więc zapraszam troszkę wcześniej. Wariat nr 1  – rzuć na chwile te swoje ciastka w kąt, zakładaj magiczny płaszcz i  szybko do Player’a. Wariat nr 2 – zapewne sesje nagraniowe już skończone, więc do tramwaju i na mecz! Reszty chyba zapraszać nie trzeba, bo wiedzą gdzie i o której mają się stawić ;-). Do zobaczenia!


Co za mecz!

nufc-cfc

Mówiłem! Wiedziałem, że tak będzie! Tego dnia nie mogliśmy przegrać. Nareszcie jakiś mecz dający nadzieję na lepsze jutro. Zajebiste zakończenie choć od początku brakowało farta. W Bradley’u postanowili podniecać się rugby, więc padła szybka decyzja o przemieszczeniu się do Warki (ostatecznie tylko Klocek zdecydował się zostać i udawać, że ogląda mecz choć puścili mu rugby HA HA HA!). W Warce jakaś impreza zamknięta, więc po krótkim szarpaniu się z drzwiami spasowaliśmy. Kolejny cel? Tortilla! Tam na szczęście mecz leciał, choć nie obyło się bez towarzystwa fanów rugby i ich pojebanych rozgrywek. W warunkach dalekich do ideału daliśmy radę obejrzeć pierwszą połowę i pomimo naszego prowadzenia postanowiliśmy zmyć się z tego miejsca i udać się do Player’a. Szkoda, że przez całą pierwszą połowę skazani byliśmy na wydzieranie się komentatora na meczu rugby brak dźwięku, bo nie dane nam było usłyszeć reakcji trybun na powrót Dembusia. Dzisiaj oglądając skrót już wiem, że przyjęcie publiki było – delikatnie mówiąc – dosyć chłodne. Trochę szkoda, ale w sumie jak przełożyłem to sobie na warunki polskie to nie dziwie się. Gdyby tak czołowy piłkarz Legii poszedł do jakiejś Wisły czy Lecha to wiadomo jaka byłaby reakcja kibiców… Wracając do naszych perypetii meczowych to w lokalu Player zastaliśmy… pustki, więc można było w spokoju obejrzeć drugą połowę meczu. Ta od początku nie układała się po naszej myśli (nie wiem co ten Siwy gada w szatni, ale jebaniec demotywuje zespół…) i nagle zaczęliśmy przegrywać 1-2… Wtedy pomyślałem sobie: ładnie kurwa, z cwelasmi wpierdol, kupon przegrany, gorzej już być nie może… A i jeszcze w typerku 0 punktów za ten mecz. To dopiero było chujowe uczucie. Jednak cały czas wierzyłem, że „będzie dobrze”. Przecież to taki szczęśliwy dzień dla Newcastle. I nie pomyliłem się! 2 razy Moussa i cwelsi zaliczyli wcześniej przewidziany wpierdol :-). Wygląda na to, że mamy nową dziewiątkę siódemkę w składzie! I wtedy znowu pomyślałem sobie: ładnie kurwa, z cwelsami wygrana, kupon trafiony, lepiej być nie może. Okazało się, że mogło być lepiej… Bo w typerku dalej zero punktów za ten mecz ;-). Jednak gdy wygrywamy to typerek schodzi na dalszy plan. I tak kolejkę trzeba anulować ;-). Było za mało czasu na przemyślenie typów ;-).

To był zajebisty mecz! Oby takich więcej. Na meczu stawili się wszyscy i myślę, że nikt nie żałuje decyzji o wyjściu na to spotkanie. Wygrać z cwelsami, poczytać wypociny zakompleksionego Klocka – bezcenne! :-D

Tortilla

warunki w Tortilli nie należały do najlepszych…

Player

oczywiście trzeba było zobaczyć „jak tam Hamburg” ;-) …

Player

… no i jak tam Widzew ;-)

Player

liczby nie kłamią :-D